Jakiś czas temu usłyszałem, że w MON krąży dowcip, który brzmiał mniej więcej tak: za poprzedniej władzy w MON rządził psychiatra, teraz wygląda na to, że rządzi nim pacjent. Dramat tego żartu polega na tym, że wydaje się aż nazbyt osadzony w rzeczywistości. Ja twierdzę, że ten żart dobrze rokuje na przyszłość.
MON może rządzić tylko oddany sprawie wariat
Obronność kraju to problem skupiający w sobie nie tylko gigantyczne pieniądze, ale też zagadnienie, w którego centrum ważą się różne, często sprzeczne interesy. Na domiar złego wojsko skupia ludzi, którzy z założenia zajmują się sprawnym zabijaniem przeciwnika. Do tego nie mam wątpliwości, że Wojsko Polskie pełne jest układów i ludzi rodem zza żelaznej kurtyny. Uczciwy człowiek z trzeźwym osądem rzeczywistości i instynktem samozachowawczym uciekałby od tego miejsca, gdzie pieprz rośnie, a w najlepszym wypadku chciałby nie wchodzić w drogę zainteresowanym konkretnymi rozstrzygnięciami stronom. Do faktycznego uporządkowania wojska jest potrzebny niezłomny bohater/wariat, który będzie działał bez względu na zagrożenie dla jego i jego rodziny. Wszystkie przesłanki mówią mi, że takim typem człowieka jest właśnie Macierewicz.
Macierewicz jest idealny
Macierewicz jawi mi się jako patriota, ale też osoba do granic możliwości oddana mniej lub bardziej prawdziwym teoriom spiskowym związanym z działalnością naszych sąsiadów. I dobrze. Przecież jego przekonanie o złej woli sąsiadów i zbliżającym się konflikcie podniesie jego motywację do reorganizacji wojska i przygotowania go do działań obronnych. Miałbym wielki problem z nim na czele MON, gdyby mógł on wypowiedzieć wojnę naszym sąsiadom. Na szczęście w naszym porządku prawnym jest to niemożliwe. Nie wątpię natomiast, że Macierewicz nas do wojny przygotuje najlepiej, jak może, bez względu na koszty osobowe i rodzinne.
